Co zrobiłby Jezus?

Krajowy Duszpasterz Hospicjów poleca…

 

*WWJD – skrót od angielskiego pytania: What would Jesus do? (Co zrobiłby Jezus?)

Dzisiaj spróbuję połączyć odwieczne prawdy z nowoczesnymi formami przekazu. Jezus nie wysyłał sms-ów, a nie posiadając komputera, był Mistrzem Komunikacji z drugim człowiekiem. Potrafił słuchać, zrozumieć prawdziwe potrzeby spotkanej osoby i pomagał znaleźć rozwiązanie. Tego samego oczekuje od nas, i dlatego warto w trudnych sytuacjach zapamiętać ten dziwny skrót – WWJD? Pomogę Ci go zrozumieć, dzieląc się prawdziwą historią, którą otrzymałem przez e-mail. Posłuchaj pytania młodej dziewczyny:

Kilka dni temu podstępnie rozwijająca się choroba nowotworowa mojego ojca ujawniła się nagłym atakiem. To był zator spowodowany guzem mózgu. Ojciec sądzi, że to mały wylew, bo tak mu na pierwszej wizycie powiedział neurolog. Teraz jest w szpitalu, czeka na wyniki wszystkich badań. Ja już wiem, że w mózgu jest guz i że on nie rokuje dobrze. Ojciec jest pełen nadziei, szykuje się do prac na działce. Czy i co powinnam mu powiedzieć? A przede wszystkim gdzie szukać pomocy, aby dowiedzieć się JAK mu to powiedzieć, aby się nie załamał i nie poddał. Bardzo proszę o odpowiedź. K

Wyobraźmy sobie, że K. zadaje to pytanie, które postawiła mi w sieci, samemu Jezusowi. Ojciec jest śmiertelnie chory i zagrożony utratą sprawności, świadomości, czy życia, bo tak rokuje guz mózgu. K. wie więcej niż jej tato, który jest pełen optymizmu i nadziei na przyszłość. Dla niego jest wiosna i marzenie o porządkowaniu działki. Dla niej piekłem niepewności jest dylemat: co i jak ma powiedzieć, aby nie odebrać nadziei i nie doprowadzić do bezczynnego oczekiwania na wyrok?

Jezus znajdował czas dla ludzi, których spotykał na drogach swojego życia. Pierwszą odpowiedzią jest zatem czas, jaki poświęcimy K., czy osobom jej podobnym, kiedy w ich życiu pojawia się jakikolwiek dramat – taki sam lub podobny, do opisanego powyżej. On znalazłby dość czasu na cierpliwe wysłuchanie opowieści: bez przerywania i wymądrzania się! Dar czasu – to bezcenny dar wolontariusza hospicyjnego!

Mistrz z Nazaretu troszczył się zarówno o chorych i cierpiących, jak i o ich bliskich. Dlatego przedmiotem troski jest z pewnością Ojciec, ale także K., która przeżywa dramat większej wiedzy o chorobie taty i nie wie, czy i ile tej prawdy przekazać dalej. Jezus zapytałby pewnie K., dlaczego boi się powiedzieć prawdę swojemu Ojcu? Skąd wie, że prawda doprowadziłaby go do załamania się lub poddania? Może przypomniałby słowa zapisane w Ewangelii: „i poznacie Prawdę, a prawda Was wyzwoli”? Albo przykazanie miłości, które przerobiliśmy na ludowe: „nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe”. Zamiast pouczać, Jezus starałby się poznać lęki i obawy K., jej historię życia, jej relację z ojcem, który jest dla niej z pewnością ważny. Starałby się zapewne oswoić autorkę pytania z tym dramatem, nieobojętnym także dla jej życia i przyszłości. Być z chorym i jego rodziną!

Gdzie szukać pomocy, aby dowiedzieć się JAK mu to powiedzieć, aby się nie załamał i nie poddał? – pyta K. w swoim liście. Jezus nie odsyłał potrzebujących i chorych do innych instytucji, organizacji, czy pod inne adresy. Wiedział, że doświadczeni cierpieniem ludzie mają dość zwodzenia, wymawiania się brakiem środków i złą sytuacją w służbie zdrowia. W ewangeliach podoba mi się bardzo zakłopotanie uczniów, którzy widząc tysięczne tłumy na pustkowiu słyszą od Jezusa – „Wy dajcie im jeść!” Jak to, skąd? – pytają. „Wy dajcie im jeść – domaga się Mistrz od swoich uczniów i na ich oczach sprawia cud! Kilka chlebów i rybek, które zdecydowali się oddać i podzielić, stało się posiłkiem dla wielu tysięcy. Gdzie szukać pomocy? – pyta autorka listu. „Pójdź za mną” – mówi nieustannie Jezus, zapraszając nas do tego, byśmy jak On znaleźli czas dla drugiego człowieka, wsłuchali się w jego najgłębsze potrzeby i nie szczędzili sił i czasu, by przyjść mu z pomocą.

Wolontariat hospicyjny jest jednym ze sposobów realizacji ewangelii i zapewniam Cię, że przy umierającym człowieku i jego rodzinie często przychodzi mi pytać – WWJD? To pytanie jest lepsze, niż tysiąc gotowych reguł, formułek, czy przeczytanych poradników, o tym co powiedzieć i jak się zachować. Wyczucia, prawdziwej empatii i współ-odczuwania z osobami przeżywającymi dramat, nie można się nigdy nauczyć. Ale trzeba być obok nich, być z nimi, bo to zawsze czynił Jezus – Mistrz kontaktu z człowiekiem w potrzebie.

*W dosłownym tłumaczeniu zdanie „What Would Jesus Do” oznacza nic innego jak „Co zrobiłby Jezus”. Chrześcijanin noszący na ręku opaskę z WWJD  wyraża w ten sposób swoją wiarę – ukazuje innym ludziom swoją najwyższą wartość – czyli Jezusa. W każdym momencie życia, czy podczas trudnych chwil, czy w zabieganiu szarymi, codziennymi sprawami, może na chwilę przystanąć i pomyśleć – co na moim miejscu uczyniłby Jezus?